aaa4 |
Wysłany: Śro 11:30, 22 Sie 2018 Temat postu: |
|
-One umieraja. Nie widzisz, jakie sa uschniete? Smogje zabija.
Spacerowalismy pod palmami.
-Wszedzie tyle ptakow! Doslownie setki, Hank!
-I mnostwo kotow.
Pojechalismy we czworo do Manhattan Beach, wnieslismy rzeczy do apartamentu z widokiem na morze i pojechalismy cos zjesc. Kolacja byla calkiem niezla. Cecylia wypila tylko jednego drinka i wyjasnila wszystkim, dlaczego jest wegetarianka. Zamowila zupe, salatke i jogurt. My zjedlismy steki, frytki i bulke francuska z salatka. Bobby i Vale-rie ukradli komplet do przypraw, sztucce oraz napiwek, jaki zostawilem kelnerowi.
Po drodze do apartamentu zatrzymalismy sie, zeby kupic cos do picia, lod i papierosy. Po tym jednym drinku Cecylia chichotala bez przerwy, usilujac nam dowiesc, ze zwierzeta maja dusze. Nikt nie probowal podwazyc tej opinii. Wiedzielismy, ze to mozliwe. Nie bylismy natomiast wcale przekonani, czy my mamy dusze.
80
Wszyscy pili. Cecylia poprzestala na jeszcze jednym drinku.-Chce wyjsc popatrzec na ksiezyc i gwiazdy - powiedziala. - Na dworze jest tak pieknie!
-Dobrze, Cecylio.
Wyszla i usiadla na skladanym krzesle obok basenu.
258
-Nic dziwnego, ze Bill umarl - zauwazylem. - Zaglodzila go na smierc. Nie potrafi wykrzesac z siebie prawdziwego zaru.-Powiedziala to samo o tobie podczas kolacji, kiedy poszedles do toalety - wyznala Valerie. - Powiedziala: "Och, wiersze Hanka sa pelne namietnosci, ale on sam wcale taki nie jest!"
-Ja i Bog nie zawsze stawiamy na tego samego konia.
-Zerznales ja juz? - spytal Bobby. |
|